Dzień drugi z boomer shooterami.
I kolejna, po Forgive Me Father, produkcja z ziemi po której chodził między innymi Małysz, Pudzian albo ten żul z filmiku "idę albo nie idę".
Project Warlock II od proszę ja Was ancymony, to jest taka gra, że jakby do niej wrzucić autka, to wyszłaby z tego najszybsza kurwa ścigałka pod słońcem. Ludzik tutaj nie chodzi, nawet nie biega. Ludzik tu ZAPIERDALA. Strzały sadzimy szybciej niż osa na sterydach, czaszki pękają jak podczas czołgania się przez paryskie katakumby, a nam, graczom, pozostaje się cieszyć że gry nie przekazują zapachów. Bo taka ilość trupów z rozjebanym bebechem musi srogo walić.
Tniemy mieczem całe stada patafianów z dziur piekielnych, wypluwamy chore ilości amunicji dzięki którym moglibyśmy przejąć kilka krajów trzeciego świata, a etapy często przypominają labirynty pułapki.
Fabuła gdzieś tu w tle się jakaś przewija, ale szczerze mówiąc jest tu tyle roboty, że nie ma kiedy się interesować jakimiś historiami. Jakbym miał czytać jakieś teksty, to bym nie miał czasu przewracać oczami jak Tosława.
Bo trzeba mieć tu oczy jak Tosława właśnie, żeby wszystkich wrogów wyczaić.
#boomershooter #grydladziadka #gry #projectwarlock #projectwarlockii
#projectwarlockii #projectwarlock #gry #grydladziadka #boomershooter
A zróbmy dziś dzień boomer shootera!
Rano był Prodeus, a teraz... coś dla fanów Lovecrafta. Że boomer shooter i Lovecraft? A dlaczego nie! I to jeszcze boomer shooter połączony z horrorem, a przy okazji dość mocno stawiający na fabułę, bo jest tu sporo czytania notatek.
Forgive Me Father proszę państwa, czyli droga księdza (albo dziennikarki, bo są dwie postaci do wyboru) przez drogi piekielne wybrukowane wypadającymi odbytami wrogów. Headshoty siadają przyjemniej niż kefir do placka ziemniaczanego, broń kopie jak wkurwiony byk, a poszczególne poziomy czasami przypominają labirynt, a my robimy za klucznika. Wpadamy na arenę, mordujemy barachło, łapiemy klucz, szukamy drzwi i tak w kółko panie macieju, ale jest to tak przyjemnie podane że nie ma co się obrażać.
Raz idziemy jakimś obsranym korytarzem, chłoniemy klimat, oświetlamy sobie drogę jakąś latarenką, by za chwilę odpierać ataki mackowatych kutasiarzy. Muza wtedy łupie jak najebany proboszcz w dzwon, ogień z lufy parzy łapy, a dwuwymiarowe trupy wesoło rozpadają się na kawałki. Jak Hanka wpierdalająca się w kartony.
No i plusem dla niektórych będzie na pewno to, że to strzelanka dla dziadków z polskiej ziemi, tej ziemi.
#gry #forgivemefather #boomershooter #grydladziadka #polskiegry
#polskiegry #grydladziadka #boomershooter #forgivemefather #gry
Uwielbiam boomer shootery. Czuję niesamowitą radochę z każdej kolejnej "nowej starej" strzelanki, z bananem na ryju biegam po tych wszystkich pikselowatych lokacjach, morduję pikselowate ludzki z równie pikselowatej broni. I kiedy pojawiła się pełna wersja Prodeusa, to wiedziałem że trzeba rzucić hajsem w twórców (mimo że gra jest w GP jak coś!), bo staram się wspierać pielęgnowanie miłości do tych wszystkich gier dla starych ludzi.
Prodeus to jeden z najlepszych, moim zdaniem, boomer shooterów, bo łączy właśnie miłość do staroszkolnego rozpierdoli, z elementami które znamy z nowoszkolnych strzelanek. Całe hektolitry flaków na ścianach i urwanych łbów, łączą się tu z efektami które przyjemnie smyrają oko. Broń ma takiego kopa, że bębenki w uszach piszą testament, a moc pocisków sprawia, że wrogowie od razu zaczynają przypominać powidła śliwkowe jakie robiły Wasze babcie.
Muzyka pompuje w nas agresora, dodatkowo tylko jeszcze bardziej podkręca prędkość naszego baletu napierdalacza, a poszczególne poziomy nakręcają nas do szukania sekretów. Zupełnie jak w jakimś Doomie albo innym takim relikcie lat gówniaczych. Prawdziwa perełka to jest. Perełka dla tych, co podobnie jak ja, lubią takie symulatory rzeźnika.
#grydladziadka #fps #gry #boomershooter #prodeus