drodzy państwo... mamy go!
Connery, Lazenby, Moore, Dalton, Brosnan, Craig... całe to grono pasożytów przewijało się przez nasze ekrany przez dekady, ale "No Time To Die" w końcu osiągnęło misje. James Bond nie żyje!
więc ok, na zakończenie tego cyklu, zastanówmy się, co nam dał. Wiem, że mi osobiście, dał większe zrozumienie tego, czym jest hauntologia. To ciągłe powtarzanie tych samych schematów [SPECTRE, kobiety, tajne bazy, gadżety] z nadzieją, że pomysł zaskoczy za każdym razem, tylko po to, żeby działo się inaczej. Żeby Bond stał się formułą, co było zwłaszcza widać w czasach Moore'a
ale "No Time To Die" zrobiło coś nie do pomyślenia. Zrobiło remake On Her Majesty Secret Service, tylko zamiast dziewczyny Bonda, zabito samego Bonda
i w ten sposób Craig przestał być Bondem. Jego historia się skończyła. Stracił miłość, stracił przyjaciół, stracił rodzinę, a następnie wszystko to zyskał z powrotem. Budujące... w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
hauntologia osiąga szczyt, kiedy "SPECTRE" powraca z og wrogiem Bonda
ale gwoli przypomnienia. Wytwórnia, która robi Bondy, straciła w pewnym momencie prawa do SPECTRE, przez co nie mogli używać ich w filmach. Casino Royale bawiło się z Panem White, QoS dało nam Quantum, które miało być nowym SPECTRE, Skyfall znowu z tego się wycofał, a SPECTRE oddało nam, to, co fani Connerego lubią najbardziej
więc w sumie wyrzucamy cały rozwój Bonda do śmieci, bo M nie żyje, jest nowa miłość, i okazuje się, że Bond nie jest sam jak palec, bo Bloefeld cały ten czas stał za jego plecami, będąc "autorem jego cierpień"...
a co najgorsze, ten film nawet się nie stara sprawić, żeby SPECTRE było fajne. Po prostu Bloefeld próbuje zrobić Bondowi lobotomie, kiedy córka Pana White'a i jego nowa kochanka patrzy i udaje, że cierpi, ponieważ nie ma za grosz chemii, między nią a Bondem
ten film może być lepiej zmontowany, ale nominalnie, QoS jest lepszym filmem, robiącym bardzo podobne rzeczy, pokazując dlaczego hauntologia nie powinna być obecna w produkcji, tylko i wyłącznie w scenariuszu
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
Powracam z Bondami, żeby obgadać ten jeden film, który zna każdy, czyli "Skyfall"
i zaczniemy sobie od głównego motywu filmu, czyli "co jeśli kochasz swój kraj, ale twój kraj ma cię w poważaniu". Wiecie, tematyczna rzecz, można się utożsamić
i to jest też w dalszym ciągu dość naturalny postęp rozwoju postaci Bonda. Być może odrobinę za szybki, patrząc na to, że został agentem 007 w Casino Royale, QoS dzieje się 10 minut po CR, a w Skyfall, Bond nagle jest za stary na to wszystko, ale...
czasem trzeba wybaczać głupotki takiego typu. Co jest jednak ważne, to fakt, że Bond nie wierzy w stabilne życie z kimś, M jest okropną matką, Bond nie ma przyjaciół. Tak więc pozostała mu Anglia
do momentu, kiedy Silva ujawnia co się dzieje z ludźmi, którzy wierzą w swój kraj. Zostają okaleczeni i porzuceni. Co byłoby na dobrą sprawę naprawdę dobrym twistem, gdyby to Brosnan grał Silve. Ponieważ wtedy mielibyśmy super ciągłość fabularną i wszystko miałoby sens!
ale nie, potrzeba rebootu jest silniejsza, i ponownie, hauntologia. Bondy chcą uciec od swej przeszłości, ale wiedzą, że nawiązania są zbyt smaczne, żeby je porzucić
nie bawcie się w nacjonalizm. Państwo jest wymysłem i w większości przypadków was nie kocha
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
Bond z Craigiem, który #nikogo czyli "Quantum of Solace"
ok, zacznę na początku od tego, że największym wrogiem tego filmu jest to, jak został pocięty. Jak dla mnie, ten film powinien być pokazywany w szkołach, montażystom, żeby wiedzieli czego nie robić. Ten montaż jest tak zły, i to już na początku filmu, kiedy początkowy pościg jest tak pocięty, że nie da się go obejrzeć
wskazówka montażowa, im scena wydaje się mniej pocięta, tym lepsza, ponieważ widz ma wrażenie ciągłości obrazu, co pozwala mu mocniej wsiąknąć w dzieło. Tak jest w teatrze [tam nie ma cięć w ogóle], dlatego Birdman działa tak dobrze, dlatego Daredevil był wysoko oceniany, dlatego John Wick jest fajnym akcyjniakiem
QoS się wlecze, mając około 100 minut
przechodząc jednak do hauntologii, która, jak już wspomniałem, jest częścią charakteru tego Bonda, objawia się nam tutaj nihilizmem Bonda. I w odróżnieniu od ostatniego przypadku, kiedy film o Bondzie chciał być nihilistyczny, tutaj Bond naprawdę taki jest
a dlaczego? Ponieważ miłość jego życia zginęła, ponieważ M traktuje Bonda jak konieczność, i ponieważ Mitchell, który został napisany jako przyjaciel Bonda [mimo tego, że jest to na siłę] zginął jako zdrajca dla nie-SPECTRE [do którego twórcy nie mieli praw], czyli Quantum
tak więc hauntologia jest dalej wykorzystywana, żeby rozwinąć Bonda, który może odnieść się do innych, żeby jego cierpienie mogło wpłynąć na owych innych, i żeby ludzie mogli robić Freudowskie analizy tego, że M jest mamusią Bonda
ale ogólnie, to mógłby być dobry film, gdyby został lepiej zmontowany
#nikogo #podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"Casino Royale" to nasz 21 Bond, pierwszy prawdziwy reboot, a także początek koszmaru Daniela Craiga, po tym, jak dowiedział się, że będzie musiał być smutnym chłopcem [to ostatnie może nie]
ale ok, sprawa rozbija się o to, że dostaliśmy film, który postanowił odciąć się od dziedzictwa Bonda, zatrzymując tylko Judi Dench, ponieważ to cholerna Judi Dench, jak można by jej nie zatrzymać, dając nam Bonda na współczesną miarę
po części może też dlatego, że 9/11 się wydarzyło, a głupio mieć super szpiega, który nie zatrzymał 9/11
jednak pomimo jawnej próby zrobienia czegoś nowego, hauntologia nie może umrzeć! Ponieważ to już 3 adaptacja Casino Royale, gdzie jedyną różnicą jest to, że poprzednie były o kant dupy roztrzaś!
ale dobra, wypada coś powiedzieć o Bondzie Craiga, który zdecydowanie idzie w buntowniczość Daltona, zagrażając tajności misji, byle by ją wykonać, przez co M go nie trawi. Bond Craiga jest też ciekawski jak dziecko, ponieważ znajdzie czego chce, ale nie ma za bardzo pojęcia, dlaczego tego szukał. Więc kiedy Vesper Lynd chce mu powiedzieć, że pracuje dla SPECTRE, ale się wstydzi [bo studio nie miało praw], to to nawet naturalnie wychodzi, że Craig ma to w nosie
tworzy to też w sumie jednak fajną dynamikę postaci. Ponieważ Bond jest szpiegiem, który musi być zainteresowany sprawą, aby ją skończyć. Przez co, żeby film miał stawkę emocjonalną, Bond musi się zaangażować
i to w sumie dlatego ten Bond będzie musiał iść w ciągłość fabularną, budując własną hauntologie. Ponieważ moment w którym sprawa nie dotyczy Bonda, straciłby nią zainteresowanie. A to nie tworzy dobrego filmu
hauntologia staje się przez to esencjonalnie cechą Bonda. Chłop musi mieć demony, żeby żyć
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"Die Another Day", czyli nasz 20 Bond, na 40 rocznice, a także ostatni film, w którym w Szkodnika 007 wcielił się Brosnan
jednym ze sposobów, na które można analizować ten film, to oczywiście hauntologia, która unosi się jak widmo [hehe] za całym dorobkiem EON Productions
to jest jednak zbyt proste, wystarczy wspomnieć wszystkie nawiązania do poprzednich filmów, i cały problem z głowy
ja jednak w sumie zechcę spojrzeć na to, co się dzieje na początku filmu, a konkretnie na to, że Bond zostaje pojmany przez żołnierzy Korei Północnej, i w filmie jest przetrzymywany przez nich przez 14 miesięcy tortur, podczas których nie zdradza nic, chociaż podejrzenie zdrady jest całą fabułą filmu
tak więc, zakładając, że Bond nie wydostaje się z niewoli, tworzymy rzeczywistość, w której Bond zamyka się we własnej głowie, gdzie tworzy sobie cały film. Realizm magiczny z niewidzialnym samochodem i kosmicznym laserem pomaga w tym aż nadto
tworzy nam to więc hauntologiczną sytuację, gdzie Bond nie został nauczony tego jak się opierać torturom, w innym sposób niż będąc Bondem. Nawet M jest zawiedziona, że nie przegryzł kapsułki z cyjankiem. Ale to wszystko może się dziać w głowie Bonda, który po prostu widzi siebie jako zbyt zajebistego, żeby się zabić
Bond w tym filmie nawet nie jest przedstawiony jako ważny, dla utrzymania status quo. Bond jest zbyt uparty, żeby przestać być Bondem. A jako mężczyzna, oraz symbol strażnika status quo, można go odczytać jako strażnika patriarchatu, który nie pozwoli sobie umrzeć, w imię idei tego, że jego przetrwanie jest konieczne do potrzymania jego stylu życia
w pewien sposób, Bond jest manifestem cyklu podtrzymywania stałości. Na tej samej zasadzie, na której artyści są zbyt duzi, żeby zawieść, rządy, aby upaść, religie, aby popaść w zapomnienie
Bond jest widmem, które będzie nas nawiedzać. To już nawet nie jest hauntologia, to Phanthom Pain. Jeżeli nie będzie Bonda, wciąż będzie żyć w naszej pamięci. Jak kończyna, której nigdy nie było...
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"The World is not Enough" jest kolejnym filmem, który trzyma status quo na swych ramionach, tym razem, robiąc z siebie idiotę, poprzez obronę przemysłu naftowego
ale to nieważne! Hauntologia Bonda Brosnana, który broni status quo, mamy przegadane. Skupimy się na czymś ważniejszym, a konkretnie na tym, że ten film nazywa nihilistę, anarchistą
ponieważ wiecie, nasz antagonista dostał kulkę w czaszkę, która się tam zatrzymała, blokując jego zdolność do odczuwania bólu, co film bardzo dobitnie wam przypomni, nie jeden raz.
ale przed tym, był częścią KGB, gdzie dowództwo nagrodziło go, za brutalność i oddanie!
a potem zawiązał grupę antykapitalistycznych terrorystów. To znaczy, że jest anarchistą! Prawda?
winny wszystkiemu jest oczywiście scenariusz, który dał samozwańczemu anarchiście, ogrom cech nihilistycznych
i ta pomyłka, moi drodzy, jest hauntologią, która prześladuje cały światek dużych produkcji, które nie mają pojęcia, o czym mówią, wciskając "anarchiście" teksty o tym, jak bardzo życie, w którym nic się nie czuje, jest nic niewarte!
ponieważ, tutaj zataczamy duże koło do początku całej tej serii tekstów, które mówią o hauntologii, Widmo Marksizmu Unosi Się Nad Europą!
i kiedy nie wiadomo, kto ma być wrogiem, będą ludzie ubrani na czerwono. Czyt. Marksiści, Komuniści, Anarchiści, etc.
tak samo jest z cały pomysłem marksizmu kulturowego, z wciskaniem poprawności politycznej i eLGieBeTów. Dopóki widmo marksizmu będzie wisieć nad Europą, a nie połączy się z ciałami proletariatu, dopóty jego przeciwnicy będą się go doszukiwać
i w ten sposób, z prostej próby wytłumaczenia, że trzeba wiedzieć o czym się mówi, wyszedł mi kolejny manifest na rzecz adaptacji do rzeczywistości marksistowskiej
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"Tomorrow Never Dies" jest, co nikogo pewnie z Bondem nie dziwi, reliktem przeszłości. Oto film, który pod koniec lat 90. skupia się na czwartej władzy, w postaci medialnego giganta Tomorrow, stawiając Chiny jako zagrożenie, którego eskalacja byłaby dla każdego niekorzystna
to wgl też taka ciekawostka o filmie. Początkowo miał się nazywać "Tomorrow Never Lies", ale przez literówkę, został nazwany inaczej
tak więc nasz irlandzki Bond, ponownie jest zmuszony bronić status quo, jakim jest standardowa, 3 podzielna władza, przed złymi mediami, które jakimś cudem dostaną kontrakt na wyłączność z Chinami na 100 lat, jak im się uda
tak więc ponownie, Bond nie jest buntowniczym Walijczykiem, tylko jest posłusznym brytyjskiej koronie Irlandczykiem. Mówcie co chcecie, ja to traktuję jak komentarz i zwykły cuck na Irlandię
z drugiej strony, to jednocześnie bardzo zabawne, jak krótko ten film przedstawiał jakąkolwiek rzeczywistość, bliską widzowi. Mniej niż 10 lat od premiery tego filmu, coś takiego jak Tomorrow nie miałoby prawa działać na ich własnych warunkach. Tomorrow jest widmem Czwartej Władzy, które można sobie obejrzeć, ponieważ jakkolwiek jesteśmy przez nie nawiedzani, kiedy w internecie ktoś powie coś odkrywczego, ale nie ma opcji, żeby jakakolwiek gazeta czy telewizja miały taki wpływ na świat
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"GoldenEye" jest jak dla mnie pierwszą prawdziwą próbą rebootu Bonda, ponieważ nawet jeśli Dalton również by się w to wpisywał, Brosnan, według mnie, lepiej pasuje do robi Reboot Bonda
ale ok, weszliśmy w lata 90. Thatcher nie jest już premierem, zimna wojna się skończyła, Wielka Brytania już nawet nie ma co myśleć o tym, że będzie coś znaczyć. I to jest też motyw przewodni całego filmu, ponieważ, jak zaznacza sam podcast. W latach 90. coś takiego jak "dobry film" zostało już wynalezione! Tak więc ten film ma motyw przewodni
motywem tym jest właśnie upadek przeszłości, ponieważ hauntologia! Aczkolwiek nieświadoma
w każdym razie. Upadek ten jest pokazany na podstawie konfliktu 007, czyli Bonda, i 006, w osobie Seana Beana, który w wyniku porażki poprzedniej misji, przechodzi na stronę Rosjan. To trochę taki podział Berlina po wojnie
jednocześnie, można to traktować jak kontynuację ostatniego Bonda z Moorem, gdzie dostał on radziecki medal, co stawia 006 jako właśnie analogię do Bonda, który nie ma lojalności wobec korony, lecz wobec ideologi
a patrząc jeszcze na to, że plan złoczyńcy zakłada wymazanie historii z komputerów, co mogłoby wymazać historię bankową każdej osoby na świecie, 006 jest "neo-liberalnym, marksistowskim kulturowo" Bondem! Czy jakkolwiek Ben Shapiro by go nazwał
Bond zostaje uratowany jako symbol Brytyjskiego imperializmu, ponieważ ma za zadanie podtrzymać status quo
hauntologia!
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"Licence to Kill" czyli pierwszy Bond, który nie użył tytułu na podstawie książki Fleminga [scenariusze nawet nie udawały, że coś biorą, poza pomysłem], a także ostatni film z Daltonem. Kończąc w ten sposób erę Walijskiego Bonda
ale zacznijmy sobie od odrobiny kontekstu do samego filmu. Zaczynając od tego, że ostatni film lat 80. postanawia rozprawić się z symbolem owych lat i stawia narkotyki, jako tło głównego wroga Bonda. Można też patrzeć na to przez tematyczność polowania na Pablo Escobara, który zginął parę lat później
drugim elementem, jest przesunięcie Bonda na granicę buntu, i odebranie mu jurysdykcji jako agenta, tworząc Walijczyka, który jest przeżarty potrzebą zemsty
lata 80. zsyntezowane, brawo!
wszystkie te czynniki tworzą z "Licencji na Zabijanie" najbardziej brutalny film z Bondem, jaki powstał do tej pory, pokazując widzom efekt, jaki dekompresja i wrzucenie do niszczarki, będzie miało na człowieka
to nie są w sumie rzeczy, jakie filmy szpiegowskie praktykują. To nawet nie coś, co było popularne w filmach akcji, bardziej idąc w slasherową groteskę
z tego powodu, w sumie trudno się dziwić, że to był ostatni film z Daltonem. Dla widowni nie był on już agentem wywiadu, nie miał w sobie tego stylu, który mieli jego poprzednicy. Był prawie że terrorystą, a w dodatku Walijczykiem. To już prawie jakby Bond był członkiem IRA, w mentalności Brytyjczyków. A to nie jest bohater, którego mogliby chcieć
ponownie, hauntologia. Prześladowany przez swoją przeszłość, Bond musi być grzecznym chłopcem, jeżeli pragnie pozostać rozpoznawalny. Inaczej straci swój symbol statusu
swoją licencję na zabijanie
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
Moore nie żyje, niech żyje Dalton! Bo oto mamy nowego Bonda w "The Living Daylights"
zanim przejdziemy sobie do tematycznego clue, najpierw słówko o nowym Bondzie. Po napastliwym szkodniku w osobie Connery'ego i coraz bardziej uroczym starszym panie, w osobie Moore'a. Gdzie pierwszy był Szkotem, a drugi klasycznym Anglikiem. Dostaliśmy Walijczyka, którego studio robiące Bondy, chciało, kiedy miał jeszcze 20 parę lat [zaczął mając 41]
i jak dla mnie, Bond pochodzący z regionu, który czuł sporą niechęć do panującej premier, jest pewnego rodzaju znakiem
być może przypomniało się producentom, że Bond służy Koronie, nie rządowi. Być może niechęć do Thatcher była już tak silna, a może był inny powód. Ważne jest to, że nasz nowy Bond był rebeliantem. Nosił skórzane kurtki, palił papierosy zamiast cygar, i miał inne podejście do wykonywania rozkazów
w pewien sposób, Bond Daltona jest też rebootem marki, ponieważ głównym przeciwnikiem jest prawie że jawnie SMERSH, które było wrogiem Bonda, zanim SPECTRE stało się popularniejsze, odsuwając się od przeszłości
było widać, że studio chciało przywrócić siłę marce Bonda, wracając bardziej do książkowego pierwowzoru. Nie czerpiąc już z książek tylko tytułu... Teraz brali też parę scen z pierwszych stron ;)
ten powiem zmiany jest czymś czego Bond potrzebował, i zastanawiam się jak Dalton pożegna się z marką w swoim drugim i ostatnim Bondzie :)
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"A View to a Kill" jest ostatnim filmem, w którym Bonda gra Roger Moore, jest również ostatnim filmem, gdzie Moneypenny, grała jej oryginalna aktorka
jest też to dla mnie osobiście trudny do wyobrażenia film. Bo gra w nim Grace Jones, Dolph Lundgren i Christopher Walken. Jak dla mnie to są ludzie, którzy nadali smak kinu lat 80. I jakoś tak mi za nic nie pasują do Bonda
ale może coś w tym jest. Ostatecznie na koniec, Bond otrzymuje Order Lenina. W pewien sposób pozbawia go to tożsamości brytyjskiego dziedzictwa kulturowego, przynajmniej w tej postaci, w jakiej został stworzony. Teraz, Bond równie dobrze mógłby działać solo
hauntologia zabiła 007. Wąż zjadł swój własny ogon!
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"Octopussy" to nasz 13 Bond, który, podobnie jak "For Your Eyes Only" idzie w lepszym kierunku, nie odtwarzając struktury filmu o Bondzie, jednocześnie i tak zrzynając parę własnych elementów
wydawać by się wręcz mogło, iż powodem tego była obecność Maggie Thatcher na fotelu premiera UK, co być może przywróciło Brytyjczykom wiarę w to, że UK wciąż coś znaczy na świecie
hauntologią tego filmu bowiem jest plan na rozbrojenie całego świata z broni nuklearnej, wybuchając atomówkę w Berlinie. Bo wiecie, kiedyś ludzie mieli nadzieję, że świat będzie żyć w pokoju, doświadczony wojną i wyrzuci atomówki w cholerę. No ale, tak mogło być tylko w filmach
film podróżuje też do Indii, żeby pokazać ostatki kolonijnej przeszłości Wielkiej Brytanii, co znowu, sprawia, że wydaje mi się, jakby obecność Thatcher dmuchnęła w żagle producentów
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"For Your Eyes Only", czyli Old Man Bond, Punished Bond, Metal Gear Bond V: The Phantom Pain... [inne "śmieszne" żarty o filmach ze starszymi bohaterami]
ten Bond w pewien sposób, odcina się od swojego hauntologicznego widma. Żeby nie było, tym razem zżynamy "From Russia With Love", bo dziewczyna Bonda jest związana z przeciwnikami, ktoś poluje na życie Bonda, i kończymy na tym, że Bond sypia ze swoją towarzyszką
ale wracając do motywu z początku, ten Bond jest dość niezwykłym dziełem, ponieważ stała obsada, w osobie Bonda [Moore miał 54 lata], M, Moneypenny, oraz Q, była już wiekowo dość stara. Samego M nawet w filmie nie ma, ponieważ grający go aktor, walczył z rakiem w szpitalu. Jest to zjawisko dość nieczęste, żeby większą część obsady filmu akcji stanowili starsi wiekiem aktorzy
i film nie przechodzi też obok tego bokiem, ponieważ Bond jest sympatyczniejszy, a co więcej, wciąż opłakuje swoją żonę, co jest nawiązaniem do tego jednego filmu z Lazenbym!
czysto teoretycznie, to mogłoby być No Time To Die, ale jak wiadomo, do dopiero połowa drogi
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"Moonraker" czyli Bond w kosmosie. Bond, który powstał, bo Gwiezdne Wojny były popularne, a jednocześnie Bond, który tak bardzo zjada swój ogon, że zaczyna go zjadać w obrębie samego siebie
A to wszystko dlatego, że wytwórnia EON po prostu straciła jakąkolwiek kreatywność w tym, co Bond mógłby zrobić. Bond musi mieć spotkanie z M, musi dostać gadżet od Q, musi zrobić burdel w znanym miejscu, żeby film dostał ulgę podatkową. I z jakiegoś powodu, musi walczyć z tym samym pomagierem antagonisty, którym jest znowu Buźka, czyli duży facet ze stalową szczęką, żeby powstrzymać plan na zniszczenie ludzkości, który główny antagonista przygotował w swojej sekretnej bazie
i wiecie, tak jakby wyłania nam się jakaś taka sensowność, dlaczego ludzie lubią konkretnego Bonda. Niektórzy mogą lubić Connery'ego, ponieważ walczył ze SPECTRE i był tym obrazoburczym szkodnikiem. Moore natomiast ma w sobie tę dziwną uprzejmość, gdzie nie jest aktywnie rasistą, czy czymś takim, będąc po prostu statuą brytyjskości
jeszcze pozostanie nam zobaczyć, jak Brosnan i Craig z tego wyjdą [Dalton to prawie Lazenby 2.0 więc go nie liczę]
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
Dziesiąty Bond, The Spy Who Loved Me, jest bardzo ciekawym przypadkiem hauntologii, jaka dotyka Bonda, ponieważ na tym etapie, Bond jawnie czerpie ze swoich starych schematów
zrozumcie to w ten sposób. To już nasz 10 film, więc wiemy czego się spodziewać. Kobiety, która stanie się trofeum Bonda, głównego złoczyńcy, który ma jakiś plan, pomocnika złoczyńcy, który czymś się wyróżni. I na tym etapie, nie możemy nawet liczyć na jakiś komentarz, czy zaangażowanie, które by dotyczyło prawdziwego świata
ot mamy film, gdzie źli sowieci maczają ręce w czyimś planie podboju świata, i tylko 007 może ich powstrzymać, zdobywając przy tym kobietę, po drodze wkradając się do odosobnionej siedziby złoczyńcy
i oczywiście, to na dobrą sprawę schemat każdego Bonda, ale właśnie fakt, że nie podjęto próby wyjścia poza ten schemat, pokazuje zatrzymanie się marki. Oczywiście, w przyszłości się to zmieni, i zostaną podjęte próby czegoś nowego, ale ten dziesiąty film jest jak świadomość obecności czegoś, czego wcześniej się nie widziało. James Bond nie jest już ideą
James Bond jest schematem...
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
The Man With The Golden Gun, czyli ten Bond, w którym jest Christopher Lee, albo inaczej, ten film w którym prawdziwy James Bond pokazuje jakiemuś pozerowi, na czym polega bycie agentem!
i w sumie to jedyny powód, dla którego pewnie warto obejrzeć ten film. Ponieważ poza Scaramangą, to po prostu kolejny Bond, w którym Azja jest źródłem żartów, które tylko pokazują jak Anglicy widzieli swoje dawne kolonie. Jako źródło taniej siły roboczej, która nie potrafi zrozumieć angielskiego
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia #christopherlee
Roger Moore zostaje kolejnym Bondem w Live and Let Die, czyli #8
ten film pokazuje na dobrą sprawę, jaką potęgę miało kino, kiedy posiadanie marki, i dużego filmu w kinach coś znaczyło
bo mamy 1973 rok, Malcolm X i Martin Luther King nie żyją już od jakiegoś czasu, Partia Czarnych Panter musi uciekać do Algierii przed CIA, więc to oczywiście idealny moment, aby szkodnik ludzkości, James Bond, pokazał wszystkim, że ci czarni, co dopiero się buntowali przeciw opresji i rasizmowi, że mają jeszcze voodoo
i niby ten film jest traktowany jako przykład kina blacksploitation, ale ja się zapytam, jak wysokobudżetowy film, z białym aktorem w roli głównej może nim być, nie spełniając dwóch głównych warunków, czyli niskiego budżetu i czarnej obsady, nie mówiąc już nawet o tym, że nie traktuje o problemach czarnej społeczności, tylko pokazuje ich jako dwulicowych.
z drugiej strony, nie ma się co dziwić, że taki film powstał, w końcu zachwiane status quo potrzebowało sobie przypomnieć kto jest "wrogiem"...
sam film przewiduje też to, że CIA zacznie szprycować ludzi swoimi narkotykami, żeby wykosić konkurencje na rynku, tak więc no, ciekawe
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
"Diamonds are Forever" czyli ostatni Bond z Connerym, oraz film numer (00)7 już za mną!
i to nie jest specjalnie dobry film. Co zresztą wynika z całego zamieszania wokół produkcji, ponieważ, jak wspomniałem przy filmie nr 6, zmienił nam się po drodze Bond, tylko po to, żeby lata później, ubłagać Connery'ego, żeby wrócił, co się udało, płacąc mu przy tym astronomiczną sumę 1.25 milionów $. Tak jakby, świat mógł zobaczyć jak James Bond szantażuje świat na metodę SPECTRE
ale ok, pomijając fakt, że gaża Bonda zabrała pieniądze z budżetu SFX, to ten film jest po prostu powtórką z Goldfingera, tylko stawka jest niby wyższa, bo zamiast złota są diamenty, a zamiast Goldfingera jest Bloefeld. Plus dziwny podtekst homoseksualny od strony złoczyńców, przez co wracamy do Rosy Kleb. I z tego mam nadzieję da się zobaczyć jaki burdel wyszedł, bo to po prostu był burdel
po którym Connery wziął pieniądze i już nigdy nie zagrał "oficjalnie" Bonda... do 1983 kiedy zagrał, ale już dla innego studia
coś tam coś tam, hauntologia
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia
szósty Bond za mną!
po dłuższej przerwie [wiedziałem że do niej dojdzie], znów usiadłem do Podcastu Kill James Bond, który tym razem omówił On Her Majesty's Secret Service, czyli jedyny film, w którym Bonda nie grał Brytyjczyk, a Australijczyk, George Lazenby
i wiecie, to jest specyficzny film, ponieważ Lazenby został Bondem przez przypadek, kiedy Sean Connery obraził się na bycie sławnym, i studio musiało znaleźć aktora, więc powiedzieli temu Australijczykowi, który złamał nos osobie, kiedy miał zamarkować cios, że zapłacą mu więcej, niż jego aktualna oferta, którą ten zmyślił podczas rozmowy, bo niespecjalnie chciał zostać Bondem, ale został.
w ten sposób, dostaliśmy Bonda, który jest ludzki, który potrafi rozmawiać z kobietami, nie widząc ich jak rzecz, który nie jest socjopatą. I to jest super, ponieważ w ten sposób widz może zobaczyć, że Bond może być pozytywną postacią. Może też zobaczyć Diane Riggs w roli dziewczyny Bonda, która go w sobie autentycznie rozkochuje i nawet biorą ślub na koniec! I byliby szczęśliwi, ale "prawdziwy" mężczyzna nie może być szczęśliwy, więc oczywiście postać Diany umiera.
ale przez ten krótki moment, film o Bondzie pokazał, że Bond może być człowiekiem, i ta emocjonalność, w sumie sprawia, że można chyba uznać ten film za naprawdę fajny...
#podcast #jamesbond #queer #hauntologia