Nie piszę ostatnio za dużo, ale to głównie dlatego, że mam na głowie dużo spraw organizacyjnych. Myślę, że mogę już mówić o tym, że udało nam się w Gdańsku założyć Pomorską Akcję Lokatorską - stowarzyszenie, mające za zadanie walkę o prawa lokatorskie, pomoc lokatorom i lokatorkom.
Działaliśmy wcześniej nieformalnie - wśród członków i członkiń są osoby chodzące na blokady eksmisji, protestujące, rozmawiające z władzami, pertraktujące z landlordami i broniące rodzin przed włamaniami czyścicieli kamienic. Formalności jeszcze załatwiamy, ale najważniejsze, czyli zebranie założycielskie - już za nami.
Zapiszcie sobie adres email palokatorska@proton.me i podawajcie go osobom, które bedą potrzebować wsparcia lokatorskiego na terenie Pomorza.
Na razie jesteśmy w Trójmieście i Tczewie, ale postaramy się pomóc w miarę możliwości na terenie całego województwa.
#MieszkaniePrawemNieTowarem #PomorskaAkcjaLokatorska #Lokatorzy #Gdańsk #Sopot #Gdynia #Tczew
#MieszkaniePrawemNieTowarem #pomorskaakcjalokatorska #Lokatorzy #gdansk #Sopot #Gdynia #tczew
Tak, dobrze przeczytaliście – w Tczewie w ogóle nie ma miesięcznych! Mało tego, Mirosław Pobłocki – prezydent miasta Tczewa – zasłania się przed wprowadzeniem takiego biletu systemem FALA, który z powodzeniem funkcjonuje w innych miastach, które bilet miesięczny mają.
Warto wspomnieć, że wysoka dostępność komunikacji miejskiej przekłada się też wprost na walkę ze szkodliwym wpływem człowieka na środowisko naturalne, zmniejszając natężenie ruchu samochodowego, który jest olbrzymim źródłem zanieczyszczenia powietrza i hałasu. Fiksacja na ruchu samochodowym prezydenta Pobłockiego, w którego programie wyborczym znalazło się miejsce dla budowy parkingów, ale nie dla prawidłowego funkcjonowania komunikacji miejskiej to szkodliwy przeżytek, który szkodzi nie tylko dzisiejszym mieszkańcom i mieszkankom Tczewa, ale również wszystkim przyszłym pokoleniom tego miasta.
Można tylko poprzeć żądania tczewian dotyczące obniżenia cen biletów na komunikację miejską, a także wprowadzenia biletów miesięcznym oraz bezpłatnych przejazdów dla uczniów szkół podstawowych. Już coś w tej sprawie planujemy.
Dość drożyzny uderzającej w zwykłych pracowników i pracownice! Zaciskajcie swoje pasy, a nie pętle na szyjach niezamożnych mieszkańców!
Samorządowcy skłonni są posuwać się do kłamstw i manipulacji, by ukryć swój prawdziwy stosunek do zwykłych ludzi i zachować dobrą twarz mimo swoich antyludzkich, krótkowzrocznych posunięć politycznych. Dzięki pasywności lokalnych mediów, których dziennikarze obawiają się zadawać włodarzom miast niewygodne pytania (lub nie mają kompetencji, by to robić) uchodzi im to na sucho. O inicjatywie Tanie bilety Tczew, zrzeszającej mieszkańców i mieszkanki Tczewa, którzy sprzeciwiają się podwyżkom cen biletów nie napisała żadna lokalna redakcja.
Tymczasem szalejąca inflacja uderzyła najbardziej w budżety osób i rodzin niezamożnych. Teraz ci tczewianie, którzy najbardziej zmagają się ze skutkami trudnej sytuacji ekonomicznej, będą musieli wybierać pomiędzy biletami a posiłkiem.
Już przed podwyżką biletów komunikacja miejska działała fatalnie i mnóstwo osób jeździło bez ważnego biletu. Udowadniają to liczne petycje kierowane w tej sprawie przez osoby mieszkające w Tczewie do władz miasta i… fakt, że przeciwieństwie do większości miast w Polsce, w Tczewie nie funkcjonuje bilet miesięczny.
Walka klas na polu transportu publicznego zaostrza się i rozlewa na kolejne miasta.
Tym razem w ślady haniebnych decyzji Radnych Gdańska i Gdyni o podwyżkach cen komunikacji miejskiej poszła Rada Miasta Tczewa, gdzie jednorazowy bilet normalny podrożał z 3,60 do aż 5 złotych! Według analizy, którą przeprowadzał Zakład Usług Komunalnych w Tczewie, spadek przewozu osób w wyniku podwyżki będzie wynosił od 20 do 25%.
Działania te, tłumaczone na najróżniejsze wymyślne sposoby, pokazują jasno – władze samorządowe, jak zawsze, przedkładają swoje zyski nad interes publiczny, ignorują potrzeby większości mieszkańców i są gotowe uderzać bezpośrednio w osoby stojące niżej w hierarchii.
Dzieje się tak dlatego, że znakomita część społeczeństwa – pracownicy i pracowniczki – nie mają swojej reprezentacji politycznej. Nasze interesy nie są reprezentowane ani w parlamencie, ani w radach miast, gdzie zasiadają przedsiębiorcy i inni reprezentanci lokalnych elit. Ci ludzie nie tylko nie potrafią wyobrazić sobie co taka drastyczna podwyżka ceny biletu autobusowego znaczy dla rodziny utrzymującej się z pensji zbliżonych do minimalnej krajowej – tych ludzi to w ogóle nie obchodzi.