@bluszcz tl;dr weź jako podstawę przepis z pierwszej Jadłonomii, usmaż porządnie dużo cebuli na bazę, dorzuć tofu i nie ruszaj póki się lekko nie przyrumieni, ale potem (zmiana w stosunku do przepisu) daj relatywnie sporo wody, a kiedy jeszcze się całkiem nie zredukuje, dosyp trochę mąki z ciecierzycy, podmieszaj i pozwól, żeby się fajnie ścięła - dzięki temu nie będzie ani sucha, ani "wodnista", a fajnie "półścięta", jak jajecznica. Przypraw mocniej niż zaleca Marta (nie bój się dać więcej kurkumy, płatki drożdżowe są absolutnie obowiązkowe, bez nich nie ma sensu w ogóle się za to zabierać). Dodatkowo pod koniec smażenia opcjonalnie dorzuć na patelnię (po odgarnięciu na bok tofucznicy) trochę krojonych suszonych pomidorów i podsmaż je przez chwilę, a potem wymieszaj z całością i zredukuj. Do gotowej wmieszaj (opcjonalnie) świeży szczypior, całość posyp pieprzem świeżo zmielonym i sezamem.

Jeszcze dwa niuansy co do tofu - z zasady używam naturalnego (najlepiej tego twardego w małych kostkach polsoja albo lunter/govege), pokruszonego drobno ręcznie, ale a) można dodać trochę wędzonego, wówczas tofucznica będzie bardziej "boczkowa", b) można część tofu zetrzeć na tarce na małych oczkach, wtedy będzie delikatniejsza w konsystencji; jeśli zetrzesz całe tofu, możesz ją potem łatwo uformować "gourmetowo" xd przy pomocy jakiejś miseczki, ale osobiście wolę "kruszoną".

Dorzucę hasztagi, może komuś się przyda:
#tofucznica #kuchniaroślinna #tofu #weganizm