@wikiyu, żywienie w cukrzycy to temat-rzeka.
Ja akurat gotowego żarcia nie uznaję, ale z tymi wartościami odżywczymi to prawda. Nawet pieczywo wolę kupić w supermarkecie chociażby dlatego, że dostaję "gotowca" z nalepką, a nie muszę się prosić o rozpiskę składników (bo zazwyczaj w Internecie nie publikują).
Rodzina uczy się nie wyrzucać opakowań.
Przy produktach "generycznych" nie jest tak źle, ale czasem trudno znaleźć jakiekolwiek info. I tak na przykład owoce czeremchy czy świdośliwy jem na ślepo.
Ciasta można podliczyć ze składników, ale zazwyczaj to, co wychodziło, nie zgadzało się z tym, jaki był skutek zjedzenia — więc korygowałem. Po pewnym czasie nabrałem odwagi, żeby np. tortu u kogoś zjeść, biorąc insulinę "na oko", ale to głównie jak masz małe dawki, więc możesz zaryzykować, że ci cukier nie poleci w kosmos, jak się pomylisz.
Czasem po prostu rezygnujesz z czegoś, bo nie masz jak albo nie chce ci się już liczyć.
Nie noszę przy sobie wagi, więc generalnie muszę mieć albo przygotowane konkretne porcje, albo kupować "znormalizowane" pożywienie. W sytuacji awaryjnej można zjeść coś bez węglowodanów.
A, i jeszcze jedna ciekawostka, którą polecam wszystkim: produkty ze skrobią oporną (pyry, makarony, ryże, itp.) ugotować dzień wcześniej, schłodzić w lodówce, a potem podgrzać na niskiej temperaturze w małym piekarniku. Nie psuje smaku, zdrowsze, a przede wszystkim obiad w 10 minut po powrocie ;-).